W ostatnich tygodniach głośny stał się pomysł stworzenia rejestru beneficjentów ulg podatkowych. Chce tego minister koordynator ds. służb specjalnych w projekcie ustawy o jawności życia publicznego. Co o tym sądzi resort finansów?
Przychylnie oceniamy sam pomysł, bo żyjemy w epoce projektu BEPS (Base Erosion and Profit Shifting, czyli projekt OECD w uproszczeniu mający na celu opodatkowanie dochodu w kraju, gdzie został wypracowany – red.). Jedną z przewidzianych w nim rekomendacji jest właśnie więcej jawności danych podatkowych, co w założeniu ma mieć same zalety. Skorzystają podatnicy, bo będą wiedzieć np. o tym, ile dana firma zapłaciła podatku, skorzysta też społeczność lokalna, bo jawność stworzy presję na przedsiębiorstwach, aby rozliczały się w miejscu, gdzie działają. W tym kontekście trudno też nie popierać pomysłu, który pozwoli zainteresowanym poznać informacje o udzielonych przez fiskusa ulgach. Nie widzę powodu, aby utajnić np. informacje o umorzeniu zaległości podatkowej wartej miliony złotych.
Projekt nie dotyczy jednak tylko ulg wartych miliony złotych. Nie znajdziemy w nim żadnych dodatkowych limitów czy kryteriów. Tym samym jawne byłyby także dane np. o umorzeniu niewielkiej zaległości podatkowej na rzecz matki samotnie wychowującej dziecko. To dobry pomysł?
Prywatnie uważam, że nie. Projekt nie był jednak jeszcze z nami oficjalnie konsultowany i nie jest to w związku z tym stanowisko resortu finansów. Jeśli jednak to ja będę wyznaczony do rozmów z projektodawcą, to na pewno zaproponuję wprowadzenie limitu wielkości takiej ulgi. Sytuacja, o której pan wspomniał, naprawdę nie wymaga publikacji.
Czyli jest szansa, że umorzenie zaległości wartej np. 5 tys. zł może nadal pozostać tajne?
Nie wykluczam, że zaproponujemy nawet wyższy limit, niż ten wspomniany przez pana.
Dane o rozliczeniach z fiskusem największych podatników rozliczających się z CIT są już jawne. To dobry pomysł?
Uważamy, że tak. Tak jak już wspomniałem, ujawnienie takich informacji powinno się przełożyć na zwiększenie poziomu kontroli społecznej nad rozliczeniami największych firm. To przełoży się na społeczną odpowiedzialność przedsiębiorstw, które swoim prawidłowym postępowaniem przyczynią się do zwiększenia dobrobytu oraz wspierania uczciwej konkurencji podatkowej. W taki też sposób budowany jest obecnie sprawiedliwy system opodatkowania CIT na całym świecie.
Na etapie prac nad projektem rządowi prawnicy wskazywali, że jawność powinna dotyczyć też największych podatników PIT. Jest na to szansa?
Sądzę, że tak. Nie jest już tajemnicą, że pracujemy nad trzema nowymi ustawami o podatkach dochodowych. W jednym z tych dokumentów chcemy kompleksowo uregulować sytuację wszystkich przedsiębiorców, tj. zarówno tych rozliczających się obecnie z CIT, jak i z PIT. To zaś oznacza, że docelowo dane wszystkich największych firm byłyby jawne. Z kolei najmniejsi przedsiębiorcy mogliby np. korzystać z 15-proc. stawki daniny. To wszystko jednak są na razie tylko prace koncepcyjne i w związku z tym trudno przesądzać, czy takie rozwiązania szybko wejdą w życie.
Czy zwiększenie jawności nie posłuży przede wszystkim fiskusowi? Transparentność rozliczeń spółek giełdowych przekłada się na kolejne informacje o tym, że powinny dopłacać do budżetu gigantyczne kwoty.
Oczywiście w dużym stopniu skorzystamy na tym także my. Jeśli chodzi o giełdę, to takie komunikaty nie biorą się jednak znikąd i są efektem tego, że wcześniej spółki nie dopłacały podatku albo optymalizowały swoje rozliczenia. To zaś, jak widzimy, może nie przynosić najlepszego efektu. Z jednej strony zapewne poszerzenie skali jawności o rozliczeniach z fiskusem mogłoby więc ułatwić nam jeszcze bardziej pracę. Ale z drugiej strony będzie się też to wiązać z korzyściami. Dla przykładu myślimy nad ewentualną listą takich benefitów dla spółek giełdowych, które prawidłowo rozliczają się z urzędem skarbowym.
ⒸⓅ
Maciej Żukowski dyrektor departamentu podatków dochodowych w Ministerstwie Finansów
Rozmawiał Mariusz Szulc
Tajemnic w podatkach coraz mniej
Rejestry beneficjentów ulg fiskalnych i dłużników Skarbu Państwa, publikacja danych największych podatników CIT, zaświadczenia o rozliczeniach kontrahentów. Nowa taktyka rządu, polegająca na ujawnianiu jak największej liczby informacji o podatnikach, nabiera rozmachu. Jeśli wszystkie pomysły zostaną zrealizowane, Polska znajdzie się w światowej czołówce w zakresie jawności podatkowej
Ministerstwo Finansów tłumaczy, że podążamy w dobrym kierunku, bo w ten sposób zwiększy się społeczna kontrola nad rozliczeniami ze skarbówką. Innymi słowy poznamy prawdę co do tego, czy np. sieci zagraniczne naprawdę płacą w Polsce podatki dochodowe lub czy firma mająca siedzibę w małym mieście faktycznie płaci tam daniny lokalne. Co więcej, ujawnienie tego typu informacji – zdaniem rządu – może spowodować, że firmy w obawie przed bojkotem konsumenckim przestaną uciekać do rajów podatkowych lub korzystać z optymalizacji. A taki „doping” faktycznie może przynieść zakładany efekt, co potwierdza przykład jednego ze znanych polskich koncernów odzieżowych. Otóż w 2014 r. popadł on w kłopoty po ujawnieniu informacji o tym, w jaki sposób firma optymalizuje podatki na Cyprze i w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Także zdaniem ekspertów tak daleko idące poszerzenie jawności może zwiększyć społeczną kontrolę nad rozliczeniami podatkowymi. Przy czym od razu dodają, że może nieść ona ze sobą wiele zagrożeń. Poczynając od ryzyka wykorzystania upublicznionych danych – w tym osobowych – przez przestępców, po uderzenie w biznesową (albo zwykłą życiową) reputację podatnika. Padły nawet głosy o tym, że polskie społeczeństwo – w odróżnieniu od zagranicznych – nie jest gotowe na tak wiele jawności. Taki kierunek zmian jest jednak już przesądzony, bo tego samego chcą organizacje międzynarodowe – OECD już pod koniec 2015 r. zaleciła upublicznianie takich danych jako elementu budowania sprawiedliwego światowego systemu podatkowego.
Większa jawność to jednak nie tylko społeczna kontrola nad przedsiębiorcami czy zagrożenia związane m.in. z kradzieżą danych osobowych. To dzięki niej zwykły podatnik doczeka się w końcu ochrony przed konsekwencjami błędów swoich i kontrahenta.
Tajemnica skarbowa
Do tej pory na upublicznianie danych o rozliczeniach z fiskusem wprost nie pozwalały przepisy art. 293 i 294 ustawy z 29 sierpnia 1997 r. – Ordynacja podatkowa (t.j. Dz.U. z 2017 r. poz. 201 ze zm.). Zabraniały one udostępniania najważniejszych informacji podatkowych – m.in. o wynikach kontroli – wszystkim urzędnikom fiskusa niezależnie od tego, czy pracowali bądź pełnili służbę w Krajowej Administracji Skarbowej, czy też nie (tajemnica obowiązywała także włodarzy gmin, a nawet przedstawicieli zagranicznego fiskusa obecnych w toku postępowania podatkowego lub czynności kontrolnych w związku z wymianą informacji). Nadal jednak przestrzegać tajemnicy skarbowej muszą także osoby, które odbywają staż, praktykę zawodową lub studencką w organach podatkowych. Co ważne, zachowanie tajemnicy skarbowej obowiązuje również po ustaniu zatrudnienia, zakończeniu stażu lub praktyki. Rząd uznał jednak, że reguły dotyczące tajemnicy skarbowej (określone w art. 293–305 ordynacji podatkowej) są zbyt restrykcyjne i stopniowo je luzuje. infografika
Co zrobił fiskus, a co jest w planach
TO JUŻ DZIAŁA
Zaświadczenia o rozliczeniach kontrahenta
- Zgodnie z obowiązującą od 25 grudnia ub.r. ustawą z 27 października 2017 r. o zmianie ustawy – Ordynacja podatkowa (Dz.U. poz. 2169) każdy podatnik może sprawdzić, w jaki sposób rozlicza się z fiskusem jego partner biznesowy. W tym celu wystarczy wystąpić do urzędu skarbowego o wydanie zaświadczenia o rozliczeniach kontrahenta. W dokumencie znajdzie informację o tym, czy dany podmiot złożył w terminie deklarację, ujął w niej określone zdarzenia i czy zapłacił daninę. W tym zakresie nie obowiązuje już tajemnica skarbowa. Takie zaświadczenia mają być elementem należytej staranności, co oznacza, że podatnik zachowa prawo do odliczenia VAT, nawet jeżeli okaże się, że kontrahent wykorzystał go do podejrzanych transakcji.
Czy zaświadczenia są darmowe?
Nie, wnioskodawca musi zapłacić za taki dokument 17 zł.
Kto je wydaje?
Naczelnik urzędu skarbowego po uprzednim rozpatrzeniu wniosku podatnika. Ma na to siedem dni.
Co się w nich znajdzie?
Po pierwsze urząd skarbowy ujawni informację o tym, czy kontrahent złożył (lub nie złożył) deklarację bądź inny dokument, do którego zobowiązują go przepisy prawa. Po drugie upublicznione zostaną informacje o tym, czy w deklaracji bądź innym dokumencie ujął bądź nie „zdarzenia, do których ujęcia był obowiązany na podstawie ustaw podatkowych”. Wreszcie jawne będą dane o tym, czy zalega on bądź nie z podatkami, które wynikają ze wspomnianej deklaracji bądź „innego dokumentu”.
Czy będziemy mogli sprawdzić kontrahenta, z którym dopiero planujemy współpracę?
Nie, chociaż taki był pierwotny plan resortu finansów. W trakcie prac nad projektem zastrzeżenia zgłosiło jednak Rządowe Centrum Legislacji, które zastrzegło, że kontrahentem podatnika może być tylko ten podmiot, który zawarł już z nim transakcję. Nie można więc rozszerzać tego pojęcia na każdą, nawet potencjalną, współpracę z drugim podmiotem, co pozwoliłoby ocenić, np. czy przyszły dostawca towarów rzetelnie rozlicza się z fiskusem. RCL nie miało wątpliwości, że nie może być o tym mowy, bo kontrahentem może być tylko ktoś, z kim już nawiązano współpracę. I tylko taki podmiot może też zostać sprawdzony przez fiskusa.
Czy treść zaświadczeń będzie aktualna w każdym wypadku?
Nie. Zaświadczenie, które wyda fiskus, nie będzie zawierało informacji o tym, czy prawidłowość złożonej już deklaracji nie została zakwestionowana albo czy urzędnicy nie wydali decyzji określającej wysokość zobowiązania podatkowego w innej kwocie. Na razie więc podatnik, który uzyska informację o tym, że jego kontrahent nie wykazał należnego VAT z tytułu dokonanej już transakcji, może niewiele zrobić, aby uniknąć problemów. Jeśli złoży korektę własnej deklaracji i np. zrezygnuje z odliczenia daniny naliczonej na fakturze, sam poniesie pełne konsekwencje nieuczciwości drugiej strony transakcji. Ewentualnym rozwiązaniem może być stosowanie się do objaśnień podatkowych dotyczących należytej staranności, które w najbliższym czasie wyda resort finansów.
Czy zmiana budzi kontrowersje?
Obecnie trwają dopiero prace nad wzorem zaświadczenia „w zakresie informacji o deklaracji lub innym dokumencie, nieujętych lub ujętych zdarzeniach oraz o zaleganiu lub niezaleganiu w podatkach – ZAS-KP”. Jedną z krytycznych uwag do projektu nowelizacji rozporządzenia w tym zakresie złożyło Business Centre Club, które zauważyło, że organy podatkowe powinny sprawdzać, czy firma, o którą pyta inny przedsiębiorca, jest faktycznie jego partnerem biznesowym. Urząd może bowiem nie wiedzieć, że dany podmiot jest naprawdę kontrahentem podatnika i powinien to weryfikować m.in. za pomocą informacji z JPK – postuluje BCC.
TO MA RUSZYĆ W TYM ROKU
Dłużnicy pod pręgierzem
- Rejestr Należności Publicznoprawnych to wykaz, w którym będzie można sprawdzić, czy dany podmiot jest zadłużony wobec fiskusa. Zgodnie z ustawą z 7 kwietnia 2017 r. o zmianie niektórych ustaw w celu ułatwienia dochodzenia wierzytelności (Dz.U. poz. 933) RNP miał działać od 1 stycznia 2018 r., ale termin ten zostanie opóźniony i rejestr ruszy dopiero od 1 lipca br.
Co się w nim znajdzie?
Informacje o wysokości podatków, ceł i mandatów skarbowych, których nie zapłacili Polacy.
Czy każda informacja o zadłużeniu będzie jawna?
Nie. Wprawdzie dane o zadłużeniu będą wprowadzane do rejestru na bieżąco, ale nazwę dłużnika poznamy dopiero wtedy, gdy jego zobowiązanie przekroczy 5 tys. zł. Co więcej, wprowadzane do niego długi muszą wynikać z decyzji ostatecznej, prawomocnego wyroku czy mandatu w sprawie karnoskarbowej.
Kto będzie wprowadzał do rejestru dane o zadłużeniu?
O ile sam rejestr prowadzić ma szef KAS, to za wprowadzanie informacji będą odpowiedzialni naczelnicy urzędów skarbowych i reprezentanci gmin (wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast). Powinni to zrobić dopiero po tym, gdy wyślą dłużnikowi ostrzeżenie o „zagrożeniu ujawnieniem w rejestrze”. Jeśli ten nadal nie zapłaci, to po 30 dniach znajdzie się w rejestrze. Tak długi termin ma służyć wyjaśnieniu ewentualnych wątpliwości i szansie na spłatę zaległości.
Co może zrobić dłużnik, który nie zgodzi się z wysokością zobowiązania bądź w ogóle z jego istnieniem?
Wnieść sprzeciw do wierzyciela, a sprawa ostatecznie będzie rozpatrywana przez sąd administracyjny.
W jaki sposób można uzyskać dostęp do danych z rejestru?
Tu odpowiedź zależeć będzie od tego, czy sprawdzać będziemy dłużnika – przedsiębiorcę, czy zwykłą osobę fizyczną. W tym pierwszym przypadku trzeba będzie najpierw uwierzytelnić się na Portalu Podatkowym za pomocą profilu ePUAP lub kwalifikowanego podpisu elektronicznego. Trudniej będzie o poznanie historii zadłużenia zwykłego Kowalskiego. W takim wypadku trzeba będzie wystąpić do niego o zgodę. Jest to o tyle ważne, że nieautoryzowany dostęp do informacji może kosztować ciekawskiego nawet 30 tys. zł. Pisemna zgoda ma być ważna przez 60 dni od jej udzielenia.
Czy w rejestrze znajdzie się historia zadłużenia wobec ZUS?
Nie, chociaż pierwotnie była o tym mowa w projekcie, to w ostatecznej wersji nowelizacji nie znalazł się już taki zapis.
Jaki efekt miało przynieść utworzenie RNP?
Widmo znalezienia się w publicznym rejestrze ma zachęcić dłużników do szybszego spłacania zadłużenia. Na to przynajmniej liczy rząd. Eksperci uważają jednak, że w większym stopniu skorzystają na tym banki i leasingodawcy, którzy dzięki danym z bazy ocenią zdolność kredytową wnioskodawcy.
Jawność rozliczeń największych podatników CIT
- Zgodnie z ustawą z 24 listopada 2017 r. o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych (Dz.U. poz. 2369) już do końca września 2018 r. po raz pierwszy zostaną opublikowane rozliczenia największych podatników CIT. To oznacza, że ujawnione zostaną rozliczenia ok. 2 tys. firm, które w 2015 r. wykazały ponad połowę podatku dochodowego od osób prawnych należnego budżetowi państwa.
Czyje rozliczenia zostaną upublicznione?
Podatników CIT, których przychody w danym roku przekroczyły równowartość 50 mln euro oraz tych, którzy posiadają status podatkowej grupy kapitałowej. Przeliczenia kwot wyrażonych w euro należy dokonać według średniego kursu euro ogłaszanego przez Narodowy Bank Polski w ostatnim dniu roboczym roku kalendarzowego, za który informacja ma zostać opublikowana.
Jak wiele podmiotów objęły zmiany?
Około 2 tys. podatników CIT i 60 podatkowych grup kapitałowych.
Co stało się jawne?
Upubliczniane są informacje o:
– przychodach,
– kosztach,
– dochodach,
– stratach,
– wysokości należnego podatku dochodowego.
– wysokości procentowego udziału należnego CIT w zysku brutto wykazanym przez firmę w sprawozdaniu finansowym.
Czy dane będą aktualizowane?
Tak, co kwartał (na koniec grudnia, marca, czerwca i września).
Czy jawne będą także rozliczenia z przeszłości?
Tak, bo publikowane mają być dane za lata 2012–2018. W trakcie prac nad nowymi przepisami budziło to duży sprzeciw.
Co może zrobić firma, która uzna, że ujawnione dane przekłamują rzeczywistość?
Jeśli uzna, że przekłamują rzeczywistość i nie oddają specyfiki jej działalności (np. powtarzająca się strata podatkowa wynika z ogromnej liczby poczynionych inwestycji, z których przychody zakładane są dopiero w przyszłości), to będzie mogła złożyć wniosek o sprostowanie. Ministerstwo Finansów będzie mogło odmówić w formie decyzji.
Jakie są najważniejsze zastrzeżenia wobec jawności rozliczeń największych firm?
Po pierwsze jest to wspomniane już niebezpieczeństwo przekłamania. Chodzi o sytuację, gdy opinia publiczna wyrobi sobie zdanie np. o unikaniu podatku na podstawie suchych danych statystycznych, nie uwzględniając tego, że sytuacja firmy wynika z jej pozycji na rynku. Po drugie problemem, jak przy każdym przepisie powiększającym zakres jawności podatkowej, jest ochrona danych osobowych. Po trzecie padają pytania, dlaczego tajne mają być rozliczenia przedsiębiorców opłacających PIT, jeśli przekroczą oni limit 50 mln euro. Wreszcie wątpliwości budzi sytuacja, w której publikowane są informacje o rozliczeniach za przeszłe okresy.
TO MOŻE BYĆ
Rejestr beneficjentów ulg podatkowych
- Powszechnie jawne staną się też informacje o tym, czy dany podmiot (firma albo zwykły Kowalski) otrzymał decyzję o umorzeniu zaległości podatkowej bądź rozłożeniu jej na raty. Z jednej strony to mogłoby stać się batem na urzędników fiskusa, którzy podejmują takie decyzje, bo będą musieli ujawnić ich uzasadnienie oraz dodatkowo przez trzy lata nie będą mogli podjąć pracy lub współpracować z przedsiębiorcą, któremu pomogli. Z drugiej jednak strony taki pomysł nie dotknie tylko urzędników, skoro zarówno firmy, jak i np. samotne matki z dziećmi, którym darowano niewielką zaległość, wystawią się na publiczną ocenę. Takie właśnie rozwiązanie znalazło się w konsultowanym obecnie projekcie ustawy o jawności życia publicznego, przygotowanym przez ministra koordynatora ds. służb specjalnych. Jak wspomniany pomysł wygląda w obecnym kształcie?
Czego ma dotyczyć jawność?
Publikowane mają być decyzje podjęte przez naczelnika urzędu skarbowego, wójta, burmistrza lub prezydenta miasta o umorzeniu zaległości podatkowych, rozłożeniu ich na raty, odroczeniu terminu na zapłatę daniny.
Kogo to obejmie?
Zgodnie z obecną wersją projektu jawność dotknie zarówno zwykłe osoby fizyczne, jak i przedsiębiorców. Nie ma przy tym znaczenia wartość ulgi.
Co konkretnie będzie jawne?
Publikowane będą informacje o tym:
– kto skorzystał z ulgi (jego imię i nazwisko lub nazwa firmy, siedziba, numer NIP);
– na jakiej podstawie prawnej ją otrzymał i jakie było uzasadnienie;
– ile była warta udzielona ulga;
– na jaki okres została przyznana preferencja.
Gdzie będzie można znaleźć takie dane?
Urzędy skarbowe i gminne będą je umieszczać w biuletynie informacji publicznej (zgodnie z projektowanym art. 3051 ordynacji podatkowej). Wykaz będzie aktualizowany na koniec każdego kwartału.
Czy projekt budzi już kontrowersje?
Tak, i zarzutów jest kilka. Po pierwsze problemem może być ochrona udostępnianych danych osobowych przed przestępcami i zgodność projektu z unijnym rozporządzeniem RODO (Dz.Urz. z 2016 r. L 119, s. 1). Zarzuty na ten temat podniósł już generalny inspektor ochrony danych osobowych m.in. na łamach DGP 8/2018 „GIODO alarmuje: na fiskalnej jawności mogą skorzystać przestępcy”. Po drugie problemem, nawet dla urzędników fiskusa (patrz DGP 8/2018), jest brak limitu wartości ulgi, który określałby, czy powinna być ona jawna, czy nie. Mówiąc prościej, czy naprawdę potrzebne jest ujawnianie informacji o tym, że urzędnik pomógł najbiedniejszemu podatnikowi wraz z danymi zarówno podpisującego decyzję, jak i jej beneficjenta. Dziś nie ma w tym zakresie żadnego rozróżnienia, ale niewykluczone, że to ulegnie już niedługo zmianie.
Czy cokolwiek zmieni się dla urzędników skarbówki?
Tak. Jeśli np. umorzą zaległość podatkową przedsiębiorcy, to nie będą mogli podjąć u niego pracy bądź zdecydować się na współpracę przez następne trzy lata. Nie wiadomo za to, czy powinni oni upubliczniać całe uzasadnienie swojej decyzji, czy też tylko informację o tym, że stoją za nią ustawowe przesłanki.
AGP
Jawność za granicą? Polska w czołówce
Większość państw na razie nie decyduje się na ograniczenie tajemnic skarbowych. Tym samym – poza krajami skandynawskimi (gdzie jawność jest czymś oczywistym) i Australią – nasz fiskus znajdzie się w światowej awangardzie zmian, jeśli chodzi o jawność rozliczeń największych podmiotów. tabela ramka Warto wspomnieć, że obawy przed upublicznianiem danych podatkowych nie istniały zawsze, co potwierdza jawna deklaracja podatkowa z 1864 r., którą złożył amerykański prezydent Abraham Lincoln. Jak wynika z dokumentu, zapłacił 1296 dolarów podatku.
Tabela. Kraje, które upubliczniają dane o podatnikach CIT
Australia | Szwecja | Dania | Finlandia | |
Jakie dane są udostępniane | – przychód osób prawnych (wraz z podaniem australijskiego numeru identyfikacyjnego);
– opodatkowany dochód; – suma zapłaconego podatku. |
– decyzje dotyczące podatków bezpośrednich i pośrednich;
– kwoty podatków do zapłaty wynikające z decyzji Szwedzkiej Agencji Podatkowej. Chodzi o CIT, podatek od nieruchomości i podatek od zysków za dany rok (wraz z informacjami o ewentualnych stratach podatkowych); – dochód do opodatkowania, podstawa emerytalna i kwota podatku płaconego przez osoby fizyczne. |
– opodatkowany dochód i wysokość podatku płaconego przez podatników CIT;
– strata z lat poprzednich wpływająca na wynik finansowy w danym roku podatkowym. |
– dochód do opodatkowania i kwota zobowiązania podatkowego za dany rok;
– zaległe kwoty podatku do zapłaty lub suma zwrotu daniny, która powinna trafić do danego podmiotu. |
Dodatkowe uwagi | Jawność dotyczy osób prawnych, których roczny przychód przekroczył 100 mln dolarów australijskich. Jeśli dana firma jest australijskim rezydentem i w co najmniej połowie należy do australijskich rezydentów, to próg publikacji zwiększa się do 200 mln dolarów. | Dostęp do rejestrów publicznych (w tym podatkowych) jest chroniony konstytucyjnie. Władze nie publikują informacji na swoich stronach internetowych, ale są one dostępne na żądanie, a organy nie mogą dociekać, kto zadaje pytania i z jakiego powodu. | Dane są publikowane w internecie już po miesiącu od wysłania przez podatnika rocznego zeznania podatkowego. | Informacje o firmach są dostępne na żądanie. Fińskie władze podatkowe udostępniają na żądanie dane podatkowe osób fizycznych, które rocznie zarobiły więcej niż 150 tys. euro. Najważniejsze dane dotyczące płatników CIT z poprzedniego roku są upubliczniane w październiku. |
ⒸⓅ
RAMKA
W USA tendencja odwrotna
Na ujawnianie informacji o niektórych ulgach podatkowych zdecydował się m.in. amerykański stan Waszyngton. Zakres takiej jawności nie jest jednak wielki. Dane o uldze mogą być ujawnione dopiero dwa lata po jej przyznaniu. Do tego określono cały katalog wyjątków nadal objętych tajemnicą skarbową, np. ulgi związane z podatkami majątkowymi, wynikające z amerykańskiego prawa konstytucyjnego, warte mniej niż 10 tys. dolarów rocznie. Co więcej, nie zanosi się, aby śladem Waszyngtonu poszedł rząd federalny. Jednym z najważniejszych powodów niechęci do jawności jest obawa wykorzystywania zeznań podatkowych do zastraszania przeciwników politycznych, co zdarzało się już w przeszłości. Tego typu szantażem zasłynęła administracja Richarda Nixona w połowie lat 70. Skutek? Po ustąpieniu prezydenta ze stanowiska wprowadzono surowe kary (zarówno na gruncie przepisów cywilnych, jak i karnych) za ujawnianie poufnych rozliczeń z fiskusem. Mimo pojawiających się wśród amerykańskich naukowców głosów za większą jawnością, np. profesora ekonomii z Uniwersytetu w Bostonie Laurence J. Kotlikoffa, zmian w tym zakresie prędko nie będzie.
ⒸⓅ
W uzasadnieniu do nowelizacji ustawy o CIT jako przykład wprowadzenia podobnych przepisów wskazano również na regulacje unijne. Chodzi o obowiązek raportowania według kraju, którym objęto największych unijnych podatników (przepisy zostały już wdrożone w naszym kraju i dotyczą także firm działających w Polsce). Obowiązkiem publicznego ujawniania, m.in. informacji o podatku dochodowym w podziale na kraje, zostały objęte:
- jednostki dominujące najwyższego szczebla z Unii Europejskiej, których skonsolidowane przychody netto przekraczają 750 mln euro, oraz jednostki niepowiązane, których przychody netto przekraczają 750 mln euro;
- średnie i duże jednostki zależne z UE, jeśli ich jednostka dominująca najwyższego szczebla z kraju trzeciego (np. USA) ma skonsolidowane przychody netto przekraczające 750 mln euro;
- oddziały, których przychody netto przekraczają 8 do 12 mln euro. Powinny być utworzone w UE przez jednostki z kraju trzeciego, jeśli należą one do grup, w których podmiot dominujący najwyższego szczebla ma siedzibę poza UE, a skonsolidowane przychody netto takiej jednostki przekraczają 750 mln euro. Równocześnie nie powinna ona posiadać żadnego podmiotu zależnego w UE, który spełniałby obowiązek publikacji.
Wszystkie one powinny przesyłać fiskusowi informacje:
- o wielkości swoich aktywów, kapitału zakładowego, liczbie zatrudnionych osób;
- o wielkości przychodów, osiąganych zysków (bądź strat), zapłaconego i należnego podatku;
- o miejscach prowadzenia swojej działalności i jej przedmiocie.
Przepisy dotyczące raportowania nie wprowadzają jednak daleko idącej jawności, bo informacje przesyłane przez największe podmioty nie są dostępne dla opinii publicznej (mimo że takie postulaty wysuwali przedstawiciele europejskich związków zawodowych).
Giełdowe łowy fiskusa
Zdaniem wielu rozmówców DGP na poszerzeniu jawności zyska przede wszystkim… sam fiskus. Wprawdzie informacje o rozliczeniach podatników trafiają do niego od zawsze, ale już nie takie proste było ich wykorzystanie. To jednak ulega zmianie. Dzięki ujawnianiu kolejnych informacji mają szybszy i łatwiejszy dostęp do danych dotyczących podatnika. Teraz, zamiast przekopywać się przez jego deklaracje czy informacje o rozliczeniach, wszystko bez problemu znajdą np. w internecie. Aby wskazać, jakie mogą być efekty takich działań fiskusa, można przypomnieć losy spółek giełdowych. Firmy funkcjonujące na warszawskiej (bądź jakiejkolwiek innej) giełdzie mają liczne obowiązki informacyjne. Wynikają one zarówno z przepisów polskich, jak i unijnych. Te pierwsze to przede wszystkim rozporządzenie ministra finansów z 19 lutego 2009 r. w sprawie informacji bieżących i okresowych przekazywanych przez emitentów papierów wartościowych oraz warunków uznawania za równoważne informacji wymaganych przepisami prawa państwa niebędącego państwem członkowskim (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 133 ze zm.). Zgodnie z jego par. 5 publiczna spółka musi podawać do wiadomości mnóstwo informacji, m.in. o nabyciu lub sprzedaży aktywów o znacznej wartości, ich utracie (także przez jednostkę zależną), zawarciu znaczącej umowy, umorzeniu akcji i niemal każdej transakcji związanej z restrukturyzacją (m.in. połączeniu z innym podmiotem). Spółki giełdowe muszą też systematycznie przekazywać raporty kwartalne, półroczne i roczne. Wszystkie te obowiązki utrzymało, a nawet poszerzyło, unijne rozporządzenie Market Abuse Regulation (Dz.Urz. UE z 2014 r. L 173, s. 1 ze zm.) obowiązujące od lipca 2016 r. Wynika z niego, że każda spółka giełdowa powinna ujawniać wszystkie ważniejsze informacje cenotwórcze, czyli m.in. informować o wszelkich zdarzeniach dotyczących jej samej bądź podmiotów zależnych. Jaki ma to praktyczny skutek dla fiskusa? Otóż dostaje na widelcu dane o rozliczeniach takich podmiotów i może je kwestionować, żądając dopłaty często gigantycznych kwot podatku. Prawdziwy wysyp komunikatów o tym nastąpił w 2017 r., o czym na bieżąco raportowaliśmy w DGP. Nasi rozmówcy nie mają więc wątpliwości, że wraz z lepszą analityką fiskusa, jego większą sprawnością i poszerzoną jawnością danych, takich komunikatów będzie o wiele więcej. ⒸⓅ
Mariusz Szulc
OPINIE
Pomoc będzie niewielka
Marcin Zawadzki doradca podatkowy i starszy menedżer w PwC
Narzędziem, które ma pomagać podatnikowi w ocenie kontrahenta, raczej nie staną się zaświadczenia wydawane przez urzędy skarbowe. Dokumenty te, poza informacją o niezłożeniu deklaracji podatkowych czy braku zapłaty podatku wynikającego z deklaracji, nie dostarczą dużej wartości dodanej. Nie stwierdzają np., czy kontrahent jest w sporze z organem podatkowym i jakie mogą być tego konsekwencje albo czy wysokość zwrotu, którego żąda od fiskusa, jest prawidłowa. Są to istotne dane, bo one tak naprawdę dają pogląd, czy kontrahent może za chwilę przestać być wypłacalny. W tym kontekście należałoby się zastanowić, co można zrobić więcej, aby zwiększyć komfort współpracy przy jednoczesnym minimalizowaniu wzajemnych ryzyk podatkowych. Być może rozwiązaniem powinna być pewnego rodzaju certyfikacja podatkowa przedsiębiorców – prowadzona albo przez organy podatkowe, albo przez firmy profesjonalne – która dawałaby informację o danym podmiocie w oparciu o kryteria istotne z perspektywy biznesowej i finansowej. Odpowiednie sprawdzenie stanu i standardów rozliczeń podatkowych przedsiębiorcy oraz potwierdzenie ich jakości stanowiłoby jasny sygnał, że z tym przedsiębiorcą można bezpiecznie pracować. Kluczowe byłoby jednak oparcie tych standardów nie tylko na fakcie złożenia deklaracji czy zapłaty pełnego zobowiązania wynikającego z deklaracji, ale na procesach księgowych czy podatkowych, ich jakości i rzetelności, a także specyficznych ryzykach, jakie mogą występować w danym rodzaju biznesu.
Jakie będą skutki opóźnienia w uruchamianiu RNP
Marta Ignasiak doradca podatkowy w kancelarii prawnej Schampera, Dubis, Zając (SDZLEGAL SCHINDHELM)
Rejestr Należności Publicznoprawnych miał zostać udostępniony od 1 stycznia 2018 r., jednak zgodnie z poselskim projektem nowelizacji termin ten zostanie odroczony o sześć miesięcy. Dodatkowo nowelizacja umożliwia naczelnikom urzędów skarbowych wprowadzanie informacji o starych zaległościach (czyli tych, które stały się wymagalne przed 1 lipca 2018 r.) aż do 31 grudnia 2020 r. Oficjalnym powodem opóźnień stała się konieczność dokonania kompleksowych zmian w zakresie systemów informatycznych użytkowanych przez naczelników urzędów skarbowych. Z tego punktu widzenia za niezbędne uznano wykonanie prac pozwalających na kompletne dostosowanie funkcjonujących systemów informatycznych wierzycieli. To miałoby pomóc w automatycznym wprowadzaniu danych do RNP. Z powyższego można zatem wywodzić, że przygotowywany system informatyczny będzie samodzielnie klasyfikował zaległości i automatycznie wprowadzał dane do rejestru. Z dużym prawdopodobieństwem dane będą oczywiście podlegały weryfikacji pracownika urzędu przez ich udostępnieniem, niemniej zamierzeniem MF wydaje się być daleko idąca automatyzacja tego procesu. W innym przypadku opóźnienie dotyczyłoby jedynie terminu udostępnienia rejestru przedsiębiorcom, a nie dostarczania do niego bieżących danych aż do 2020 r. Zakładając zatem, że wprowadzanie danych do rejestru będzie następowało automatycznie, bez istotnej ingerencji lokalnych urzędników, rejestr będzie miał szanse spełnić pokładane w nim nadzieje, tj. będzie wiarygodny i aktualny i może przysłużyć się przedsiębiorcom zainteresowanym sprawdzeniem kontrahentów. Jednocześnie jestem przekonana, że działający w tle rejestru kompleksowy system informatyczny istotnie zmieni codzienność kontaktów z organami podatkowymi. Niewątpliwie powinien on objąć wszystkie omawiane w ostatnim czasie funkcjonalności o charakterze fiskalnym, łącząc dane z KRS i CEIDG, ksiąg wieczystych, rejestru podatników VAT, rejestru faktur, rejestru beneficjentów rzeczywistych, JPK, STIR, rejestru zgłoszeń SENT itp. i wyposażyć uprawnionych urzędników w szeroką wiedzę o podatniku. Cel skumulowania takiej wiedzy jest szczytny, niemniej trudno w tym momencie wypowiadać się, w jaki sposób ta wiedza zostanie spożytkowana.
Dobry pomysł, ale szczegóły do poprawy
Jarosław Ziółkowski doradca podatkowy w Indepedent Tax Advisers
W moim przekonaniu wykaz beneficjentów ulg podatkowych może się przyczynić do wyjaśnienia i odmitologizowania procesu ich udzielania, gdyż organ podatkowy będzie musiał w nim zamieścić także uzasadnienie podjęcia decyzji o umorzeniu albo rozłożeniu na raty zobowiązania podatkowego. W ten sposób administracja podatkowa będzie realizować zasadę transparentności, konieczną dla funkcjonowania sfery publicznej. Co także istotne, tak publikowane przyczyny przyznania ulg będą mogły zostać również wykorzystane przez osoby, którym ulg nie przyznano, jako argumenty podczas postępowania odwoławczego.
Ponadto jawność danych odnośnie do przyznawanych przez państwo uznaniowych ulg podatkowych wpisuje się w działania Komisji Europejskiej, których celem jest wspieranie przejrzystości takich procedur w ramach zwalczania nadużyć podatkowych czy niedozwolonej pomocy publicznej. Nie oznacza to jednak, że jawność powinna dotyczyć absolutnie wszystkich decyzji. Nie jest według mnie zasadne, aby w wykazie pojawiały się informacje o postępowaniach dotyczących osób fizycznych, którym udzielono ulgi ze względu na trudną sytuację życiową (np. choroba, ubóstwo). Warto również, aby wykazem zostały objęte ulgi powyżej ustalonego w ustawie progu istotności. Konieczne jest także jednoznaczne stwierdzenie, że zamieszczenie danych odnośnie do decyzji w sprawie przyznania ulgi nie stanowi naruszenia tajemnicy skarbowej.
Nowy przepis pomoże w walce z korupcją
Stanisław Żaryn rzecznik prasowy ministra koordynatora ds. służb specjalnych
Projektowany przepis ma na celu wzmocnienie kontroli nad decyzjami dotyczącymi obciążeń podatkowych. Decyzje podejmowane na rzecz konkretnych podmiotów, jeśli mają dla nich korzystne skutki finansowe, powinny być przejrzyste i poddane kontroli społecznej. Organem podatkowym w Polsce jest przecież także m.in. wójt, którego decyzje dotyczące zwolnień podatkowych są uznaniowe. Projektodawcy są przekonani, że nie powinny być one nadużywane ani wykorzystywane do celów politycznych. Zaproponowane przepisy będą wzmacniały jawność w tym zakresie, ułatwiając walkę z ewentualną korupcją przy podejmowaniu decyzji podatkowych korzystnych dla konkretnych podmiotów.